Rozprawa przeszłości
Sprzedałem swoją duszę, czekam na swoją dolę.
Ten dzień nadejdzie, widziałem zbyt wiele.
Oddałem swoje serce, dlaczego dla Ciebie.
To stanie się kiedyś tak niewiele…
Powiedz, czego pragniesz, co będzie wystarczające.
Kiedyś i tak odejdziesz, nie było wystarczające.
Może to ja jestem zepsuty, pęknięte serce dzielę.
Czy to, że Ci je oddałem to tak niewiele?
Słońce wschodzi, słońce zachodzi,
Czemu z moim sercem odchodzisz?
Chciałbym usiąść obok mojej mamy.
Kiedyś pożałuje, że się poznamy.
To wszystko mrozi me serce.
Czy znam siebie jeszcze?
Nie chcę się leczyć, mam sposób na siebie.
Przepraszam Cię mamo.
To narkotyki zabierają moje cierpienie.
Tak łatwo niesłuszny wydać wyrok,
Ambitnego w cierpieniu pogrążyć.
Dzwony zabiły, odleciały już wrony.
Codzienne colabo ja i demony.
Stoją w okręgu ja z pętlą na sercu.
Wzniecają płomień, smutku ogień.
Płonę żywcem, jestem w rozsypce.