Ballada o złym śnie
Posłuchajcie ludzie co mi się przyśniło.
Groźny to sen był i upiorna wizja.
Chłodem powiało, strasznie się zrobiło.
W mundurach znowu w Polsce telewizja!
Patrzę, a tu komuna odżyła nam nagle.
W krąg są upiorni jacyś towarzysze.
Bełkot wypełnił wstecznych przemian żagle,
W wirze historii jakiś chichot słyszę.
Prawda się chowa, bo jest pod obstrzałem.
Falują na wietrze czerwone sztandary.
Orła bez korony na krzyżu ujrzałem.
Lud co był barwny teraz znów jest szary.
W sklepach półki puste. Znikają zapasy.
Ocet nań tylko na pamiętną modę.
Ci co chwali tamte smutne czasy,
Teraz z rozpaczą plują sobie w brodę.
Ludność tkwi w kolejkach. Na kartki zakupy:
Cukier, kiełbasa (ta wyborcza równo),
Mydło, powidła i papier do du.y…
Cieszą się idioci, chociaż mają gówno.
Pełno przy żłobie jakichś sukinsynów,
Łysych lub strasznie ohydnych brodaczy:
Marksów, Engelsów, Leninów, Stalinów…
Plakaty wszędzie – nie kryję rozpaczy.
Patriota siedzi. Szmata na świeczniku.
Propaganda wmawia, że kraj jest rajem.
Prawda historyczna gnije na śmietniku.
Cenzura wszędzie. Obcy rządzi krajem.
Bóg płacze w kąciku. Paszport u ubeka.
Zachód się rozwija - my dołujemy.
Chociaż nam sprzed nosa tak sporo ucieka,
Cieszyć się mamy, że jeszcze żyjemy.
Miotam się w pościeli. Łza cieknie po brodzie.
Niechaj to zniknie co teraz przeżyłem!
Obudź się proszę! Obudź się NARODZIE!
Och! Co za ulga! Ja to tylko śniłem!
Bogumił Pijanowski