Człowiek umiera
Samotność zżera, czas pożera a człowiek umiera.
Wewnętrznie ale i też zewnętrznie bo cóż z wartości jego jak i tak stają się nijakie,
cóż z umiejętności przecież nie mają większego znaczenia,
na co ten trud, na co te pragnienia?!
Cisza...
pozostaje pustka i tysiąc myśli, które w głowie zadają pytania bez odpowiedzi
Czy naprawdę chcesz tak żyć?
Czy to Twoja droga?
Ścieżka w której szczęścia brak, a może kryje się gdzieś tam za X lat?
Paradoks...
powinien się cieszyć, że zdrowe ręce, nogi ma a jednak może w środku cierpieć,
coś mu spokoju nie daje, życie go zaskakuje niekoniecznie dobrą nutą ale da radę,
potrafi wziąć sprawy w swoje ręce mimo tego ból w środku czuje i już sam nie wie czy żałuje?
Czy mogło być inaczej?
Czy byłby szczęśliwy?
Czy to tylko iluzja, którą w głowie sobie uprawdopodabnia by poczuć się lżej?
Aby choć na moment pomyśleć, że mogłoby być OK?
Walczy... a co? ma powiedzieć nie chce? ja już tu nie zostaje?
Nie, kategorycznie NIE!
Nie po to walczy by poddać się ale gdy sił brak trudno mu przeżyć ten stan w którym
wszystko go dobija, przytłacza i oddech zabiera.
Już nawet nie wie co jest, jak żyć na co dzień bo wszystko jest jakby iluzją dnia poprzedniego.
Jałowe, bez smaku, usycha, obumiera.
Pytań wiele nawarstwia, powtarza się, potęguje, które człowiek nie do końca rozumie
a może odpowiedzi wciąż szuka ale niestety nawet, kiedy otrzyma namiastkę nie jest świadomy ich znaczenia.
Czas pędzi, jeńców nie zabiera, na X lat nie czeka, a człowiek umiera..