Wiosną, kurcząt gromada
no i tylko jedna matka.
Kogut grzebień przeczesuje,
coś mi tutaj nie pasuje.
Przecież tylko mam dwa jajka,
a tych kurcząt jest gromadka.
Liczy kogut-te nie moje,
może sobie je przyswoje.
Liczy kogut,nic nie mówi kurze,
ja jej powiem jak się wkurzę.
Rozłożyła skrzydła kura,
należała jej się bura.
Zagarnęła swe kurczaki,
jest to problem nie byle jaki.
Rosół z kury się gotuje,
och, jak wszyskim on smakuje.
Wyszła z tego niezła gratka,
bo znosiła złote jajka.
Lecz koguta to nie bierze,
jego złożymy w ofierze.
Obiad to nie byle jaki,
bo na drugie są kurczaki
Problem trzeci jest zbyt wielki,
kura dostawała cięgi,
a w odwecie na śniadanie,
jajka przepiórcze dostanie.