Nocny postrach
Niebo mrok pochłonął
Głosów coraz mniej
W nim już chłonie śmierć
W oddali czerń się porusza
Do szału go przykuwa
To młoda panna
Delikatna i zapłakana
Łzy jego zmysły rozpaliły
Do damy wnet podszedł
Szybko ją dopadł
Oczy natychmiast się skuliły
Gdy księżyc błyszczał
Z kieszeni ostrze wyciągnął
Wzrok Panny strach pochłonął
Z gracją ją dźgnął
Dusza w pył się rozpada
Powoli dotyk obumiera
Coraz zimniejszy ależ
Dla Pana coraz cieplejszy