Na dnie serca
.
Kicek.
Tak po prostu.
Spokojny z natury,
towarzyski z wyboru.
Nie musiał mieć żadnych tytułów,
choć w moim świecie był królem.
.
Biały, z czarnymi łatkami,
cichy, zawsze obok.
Towarzysz moich dni —
i tych, kiedy wszystko się układało,
i tych, kiedy tylko on rozumiał ciszę.
.
Czekał.
Na Biszkopta —
szaleńca popołudni,
wspólnika w pogoni bez celu,
aż pokój stawał się boiskiem,
ściany — granicą terytorium,
a futerko — polem bitwy bez reguł.
Potem padali obok siebie,
gdzieś w kącie,
futerko przy futerku,
dysząc jak dzieci,
które nie znają słowa „koniec”.
.
A czasem było ostro —
boks jak u kangurów —
trzeba było rozdzielać,
jak małych wojowników — w piaskownicy.
A popołudniu znów razem,
jakby nic się nie stało.
.
A Kędzior…
był z nim prawie całe życie.
Świnka, co nie tylko siano dzieliła,
ale też spokój,
ciepło,
miłość bez słów.
Podjadał jej liście,
wypijał wodę,
mył futerko,
zasypiał obok niej,
jakby nie umiał być sam.
.
Pamiętam jak bawił się kółkiem z dzwoneczkiem —
zabawa w odbicie:
łapał i puszczał,
toczył historię
od siebie do mnie
i z powrotem.
Gra bez końca,
jakby szeptał: „jeszcze raz”.
.
Ostatnie dwa lata były inne.
Trochę ciszej,
trochę smutniej.
Ale miał swoje łoże,
swoje rytuały,
i mnie.
.
Kicek…
Był ze mną ponad siedem lat.
To dużo jak na królika.
Za mało jak na przyjaciela.
Zabrał ze sobą kawałek mojego serca.
.
Niektóre anioły nie mają skrzydeł —
mają futerko i łapki
i zostawiają ślady
w najcichszych miejscach duszy.
.
.
11 września 2017 – 22 kwietnia 2025
---
Autor: Jagoda Buch