Inaczej
Żeby przeżyć życie, którego nie było.
Więc i ja, gdy mocno popracuję głową,
Śnię, że wbrew logice rodzę się na nowo.
Świat mnie wita przyjaźnie, trudności odpycha,
Serce bije mi żwawo i nawet oddycham.
Potem zerkam w lustro w szykownej kreacji,
By ocenić skutek tej reinkarnacji.
Pięknie! Gdzieś umknęły rysy twarzy marne.
Twarz mam słodko śniadą i oczy mam czarne.
Więc na świat wychodzę, biodrami kołyszę,
A w głowie mam pustkę i rozkoszną ciszę.
Każdy mnie rozumie, prostą los śle drogę,
Nikt ode mnie nie chce więcej, niż dać mogę.
Wszystkie moje żarty są śmieszne, choć płytkie.
Żeby zabić nudę otaczam się zbytkiem.
W siną dal wyruszam pięknym samochodem,
nie wiem dokąd, bo jestem otwarta na nowe.
Nagle wpadam w przepaść z trzaskiem, hukiem, szumem,
W innym życiu niestety prowadzić nie umiem.
Lecę w dół za twarz się łapiąc piękną, choć otartą
Pomyśleć zdążę tylko: Ach, czy było warto?
Budzę się zmarznięta, blada, przerażona,
Nowym doświadczeniem nagle wzbogacona.
Z wrażeń pełną głową zwlekam się o świcie,
By wkroczyć już nie w pierwsze, ale trzecie życie.