Łzy deszczu I
O Mazdo, cudzie japońskiej techniki,
co byłaś mym marzeniem kiedyś niedościgłym….
Kiedy kładłem ręce na twej kierownicy
miłośnie gładziłem czarnej skóry lico.
Woziłaś mnie, gdzie chciałem,
nigdy nie zawiodłaś, nawet wtedy,
gdy szlaki bieszczadzkie przemierzałem.
Nie myślałaś o sobie i nie byłaś podła
nawet kiedy cię z błota obmyć nie chciałem.
Ale los- o nikczemny tego figla spłatał,
że nową „trójeczkę” ujrzałem w reklamie
i o niej, tylko o niej mogę teraz myśleć,
ale jest za droga- ty ze mną zostaniesz!