Nadzieja
Pojechałeś pomóc duszy swej, ciału
Zostałem z tym wszystkim na peronie
W uścisku serdecznych dłoni Twoich przyjaciół
Smutek rozrywa, smutek prowadzi
Ku ciemnym zaułkom naszej dzielnicy
Brzęk drobnych monet, z okna szkło tanie
Utonąć? Nie. Nie pić
Porozmawiać, przetrwać
Wyszedłem z mieszkania w trakcie
By w przypływie tajemnic serdeczności
Nie zostać wyrzuconym przez okno
Na moście wspominam „Sokoła” i „Juno”
Nie skoczę w toń, choć krew się burzy
Szum rzeki w głowie, improwizacja w ustach
Deklamacja wierszy spod igły nad rzeką.
Mam nadzieję, że tym razem dasz radę
Tato