Korzeń
jest czekanie na pijaka.
Ale gorsze od czekania na pijaka
jest czekanie na pijanego bożka,
który nieświadom swego bóstwa
postępuje całkiem, jak człowiek.
Nie potrafisz wzbudzić w nim,
ukrytych głęboko, super-mocy.
Choć wiesz o nich, znasz je skądś.
Wtedy następuje owo zderzenie,
brzmiące mniej, jak grom, a bardziej,
jak upadek bezwładnego cielska
na wyściełaną gumolitem podłogę.
Zderzenie bełkoczącej super-mocy
z twoją niemą hiper-niemocą,
która karze cię, każe ci…
Dopóki nie wytrzeźwiejesz.