Bo...
Które cichym trzaskiem przechodzi przez drzwi
Sprawia że długopis łaskoczący kartkę
Bez drgnięcia wciąż zmierza do końcówki "my"
Bo miłość zawiedzie gdzieś na niską górę
Na taką o której zapomniał już świat
Wsłuchując się w ślepe z czułości dwa serca
Przemieni pagórek na Everest Mount
Bo miłość zrozumie ostatnie trzaśnięcie
Ostatnie zamknięcie tych bez klamek drzwi
Poskleja namiastkę podartych migawek
I pijąc tandetny bez promili drink
Rozerwie dwa serca przy wyblakłym stole
Zapłaci rachunek szlochu grud i drwin
Bo miłość to taki stryczek lecz bez kata
Kiedyś przyjdzie rata póki śpisz to śpij