Oberetka
Muszla uszła z niej parawan kopuły muszli przebieralnia teatr nowy garderoby schody i scena wokół sceny jednoczesny kontrapunkt spektakli jak w lustrze zgubił się w komedii uśmiech dramat
Ciężar życiorysu
Lekki jak pióro kolumnisty w The Times konflikt jest nieunikniony teoria działa zawsze ciężkie żarna historii w niej podzbiory indywidualne kto relacjonuje lokalny rekord lokalnego wędkarza nie mówiąc o szóstce z muzyki waga ciąży w dół w górę o losu loterio zwycięstwo mi przyszło przeszło
Burzą się wiosny majowe
Normalne o tej porze lecą pyły trwogi zimy tuż przed przymrozkiem pąki kwiaty owady ludzie do pary rany mniej szarpią nami żywioły malarze ruszają w plener
Fałszerze
Teraz zmaż pusto a widać mnich aptekarz mnisi receptuar całość jak żagiel płótno bandaż lśniąca czystość ligniny ty masz kunszt to dar złoto nie jest dla wszystkich
Znaki
Lustra już dawano wyschły szyje jak pytajniki po drugiej stronie podajesz mi rękę gorące tafle lodu białe ślady jak podeszwy z farby po czarnym winylu karuzela bieżnia rozpędu nabiera i trzęsie się świat muzyczna zawieja
Brzegi
Przy drzewach na stawie łabędzie pojednanie jak wierzba mi świadkiem jej płacz korzenie oś środka brzegu łez oceany po tafli jak po dywanie odkurzacz skrzydeł napięcie achillesa łuk jak twoja szyja przy tym
Spacer
Cieniem łąki kwiatów przy deptaku posłanym asfaltem co roku to samo błyśnie i się skończy pora roku dekady lat inne buty po dywanie tańczymy w kole koło kręci się tańcem stopy niewyraźne wybieram ciebie cieszysz się jak nie wiem koło twoich kroczków upada dźwięk chusteczki w kwiaty
Błyski
Jak po czystym niebie błyskawica idą koleiny grzmotów nie słychać światło miga nie widać z odpisanego zeszytu w kratkę dni parzyste nie parzyste zaraz stacja przystanek duże miasto
Skalpel
Ciecie jak akcja zatrzymane serce idzie do nieba w nowym domu stukot nowych kroków nosiciel idzie z pokoju do pokoju kuchni kroi chleb jak trzeba serce siedzi głęboko cieszy się ze bije źródło daleko docierają krople docierają do celu
Tęcza
Rozbijasz kolorowe szkła butelki kryształy fioletu leci zaklęty ostry krawędzią stłoczonych w moment kalejdoskop flakonów żarówki w środku na zewnątrz są jedynie myśli pozorne ze sceny ubrane w garderobie kłamstwa w głębi pnącza jak szczyty w chmurach chowają posągi ułomne z cukrowej waty