Upiory z szafy
wszystkie okropności, które się tam znajdują chcą wypełznąć na światło dzienne
walczę
staram się je zamknąć
pcham
z całych sił na nie napieram
jednak potwory nie odpuszczają
resztka sił staram się domknąć zamki
ale to na nic
to jak syzyfowa praca
na nic niezdatna
nie przynosząca owocu
w końcu puszczam
ze łzami w oczach wypuszczam upiory z szafy
a one wylatują chmarami
małe i duże
czarne i szare
ciemne spowite mgłą postacie oblegają mnie
upadam na ziemie
wiem, że nie mam szans w starciu z nimi
są jak niezwyciężeni myrmindowie
a ja jestem tylko człowiekiem z pięta achillesowa
kruchą, marną postacią,
której nie pozostaje nic innego jak walczyć,
ale na jak długo starczy mi sił ?