Podarty koc
samotności chłód Cię dosięgnie.
Gdzie wtedy będzie - Twoje prawdziwe szczęście?
Czy aby nie warto spojrzeć za siebie?
Krok za krokiem podążam za twym cieniem,
gdy słońce się pojawia - czuję cierpienie.
Ale po to już jestem, taki los mi pisany,
by dawać coś komuś, nie mając nic poza tym.
Pomimo wszystko kocem twym nadal pozostanę,
będę dawać ciepło i nigdy nie zostawię.
Zapewne znowu pozostawisz mnie na ziemi,
w kącie pokoju, samotnej nadziei.