Nasłuchująca katedra
słychać marginalne kroki.
Jakby coś wspinało się po kamiennych schodach.
Czyżby duch,
czasem zwany świętym,
gramolił się do środka?
Ucichło...
Katedra nadal nasłuchuje
nie bacząc na burczenie w brzuchach
figur patronów.
Sprytna siła oszukała
wycieczkowe sieroty
a pani ze świecą w rękach
zatoczyła się koło konfesjonału...
Dostała olśnienia
że nie wierzy
lecz innego wyjścia nie ma.
Niebo nie wciśnie się przecież do jej domu.