Mama
to matczyne serce.
Bardzo była cierpliwa, miała złote ręce.
Chodzić mnie nauczyła.
Wyrażać się poprawnie.
Świat cały mi pokazała
I jak na nim ładnie.
Gdy głowa mnie bolała, dłoń na niej, zaraz kładła.
Bez leków, bez niczego,
gorączka zawsze spadła.
A kiedy byłem chory.
Nocami, przy mnie siedziała.
Rano, mimo zmęczenia, jeszcze mnie pocieszała.
I ciągle mi powtarzała. Bądź dobry,
dla wszystkich ludzi.
Pokochaj ich, jak siebie.
A wtedy, drogie dziecko,
spotkasz się z Bogiem
w niebie.
Niech nigdy, nikt, przez Ciebie, łez żalu nie wylewa.
Zostawiaj za sobą dobroć.
Dobroci każdemu potrzeba.
Odeszła, kiedyś.
Nagle.
No cóż, tak to już bywa.
Gdzieś w środku,
jestem pewien,
że z Bogiem teraz przebywa.
I wiem że gdy przez życie,
przejdę z tymi radami.
Kiedyś mnie mocno przytuli i powie-
Znów jestem z wami.