Miasto
Ciemność ogarnia wszystko wrogo
Ja w ciepłym domu wówczas zostaję
Lecz dusza ma w ten czas się wydostaje
Mknie ona pośród szkła, betonu, brudu
Pragnąc wydostać się z uścisku ludu
Widzę to oczyma mej wyobraźni
Że staje się to miejscem mojej kaźni
Duszę się, pragnę wolności i wytchnienia
Własnego, indywidualnego istnienia
Bez strachu, stresu i mankamentów
Bez dołów i smutnych momentów
Miasto, takie piękne i ogromne
Wrażenia wywołujące mimowolne
Jest jednak inne, przytłaczające
Trudności ciągle przynoszące
I tak dusza ma wraca do domu
Nie wchodząc w drogę nikomu
Siadam przy oknie, zajmuję się patrzeniem
A głos mój wewnętrzny mówi: "Miasto jest więzieniem"