Zrobię to, zanim nie będzie za wcześnie
Wyjadę, może dzisiaj wieczorem
rozrzucę wszystko w nic
rozdam się na kawałki,
bo nic mnie tak nie przybija
do desek podpalonego teatru
jak nieludzka interesowność
Dzisiaj otulająca mżawka
pada do stóp, ale nic nie szkodzi
bardziej
od metalicznego posmaku ust
plastikowego uśmieszku
mechanicznego kiwania głową
żelaznego uścisku martwej dłoni
która się ciebie trzyma
ale nigdy nie poręczy
Odchodzę, trzymając drewnianą
rączkę parasola
w kolorze indygo
mówiąc -Już mnie masz
Wam pozostałym, bezinteresownie
na migi, szepnę tylko raz
Jeżeli nie pasuje maska, popraw twarz