***
latem
układa usta w uśmiech
jak palce drobne słodkie winogrona
zdziwieniem rozszerza źrenice
łapie wiatr w piersi
jak żagle Kolumba
na dalekie wyprawy
gdzie doliny i wzgórza
jeszcze nie poznane
a już pożądane
z niepewności drżące
jesienią
gdy czas wchodzi w progi
jak natrętny handlarz
otula czułością
kocem ciepłych spojrzeń
z rosnącym płomieniem
przed spopieleniem chroni
w samym środku żaru
zimą
za rękę trzyma
na drodze niepewnej
nie pozwala upaść
zamienia lodową ciszę
w śmietankowe lody
wiesza nadzieję na gałązkach świerku
i serduszko niezmiennie czerwone
wiosną rodzi się znowu
choć skorupka pusta
i ziemia zimna
bo uparta jak ziarno
jeśli jest prawdziwa