Marzec
Promień na przymglonym
Marcowym niebie
Uśmiechnę się blado
Do tych wspomnień
Różowych zielonych i czarnych
Podniesie się wtedy
Krzykiem żurawi
Cały ten żal i wstyd
I popłynie w niebo
Wtedy stanę na skraju łąki
Wolna
Z powietrzem ciepłym
Wciągnę całą moc Wszechświata
I stanę się chmurą
Śnieżnobiałą pięknej pogody
I wchłonie mnie
Ten błękitny bezkres
A wieczorem
Gdy zmęczony
Przytulisz głowę
Do pnia drzewa w sadzie
Powrócę dla Ciebie
Nad horyzontem
Świetlistym obłokiem
By uchwycić Twe czułe spojrzenie
Ostatni raz