niedziela w Kołodnym
opłyń mnie strumyku dookoła
w mojej wyobraźni są ostatnie krople
o smaku jesiennej ryby
w herbacianym lustrze
brzeg zieleni i stara owdowiała brzoza
dwie sarny stare panny
plotkują pod chatką szeptuchą
w taki dzień nie robię zdjęć
wolę uciec z moją kapuścianą głową
i rozpłynąć w kolorach doczesności
nie mam mnie
mogę być Twoim autem
ukochanym modelem zgrabnego rocznika
martwym kelnerem podającym kawior
a kiedy wracam las jest pełen grzybów
które z zapałem wyrywają ludzie Muchomory