Orszak śmierci
Przybył Anioł Śmierci
Zwiastuje to, co nieuniknione
Oczekiwałam jego nadejścia
On idzie pierwszy
W orszaku śmierci
Daje nam dodatkowy czas
Na ostatnie pożegnanie
Gdy on odchodzi
Pojawia się przejmujące zimno
Wraz z zimnem pojawiają się
Duchy naszej przeszłości
Jest ich wiele
Nasza przeszłość jest barwna
Są duchy smutku i szczęścia,
Gniewu i namiętności
Gdy duchy odchodzą
Zaczynamy wspominać zmarłych
Tych, których odejście opłakaliśmy
Tych, do których niedługo dołączymy
Za zmarłymi nadchodzą kapłani
Łaknący naszych dusz
Opowiadają nam cudowne historie
O tym, co dzieje się po śmierci
Oni są najgorsi
Na szczęście jest ich niewielu
Odchodzą gdy odmawiamy im praw
Do naszych dusz
Zostaliśmy sami
Cały orszak dworzan już przeszedł
Teraz czekamy w milczeniu
Na nadejście króla
Świat wstrzymał oddech
Oczekując na przyjście najwyższego
A on nadchodzi
Zmierza po swoje żniwo
W końcu do nas przychodzi
Cały spowity w czerń
Śmierć, Pan życia po życiu
Przybył odebrać nasz dług
Podchodzi do nas
Wyciąga kościstą rękę,
Którą chwytasz bez wahania
Odchodząc z tego świata
Teraz zostałam sama
Z Panem wszechświata
Składa na moich ustach pocałunek
Delikatnie pozbawiając mnie życia.