ciągle pamiętam twój uśmiech
w moich oczach
dawno zgubiliśmy wspólny język
na odległym dworcu
nawet przez myśl nie przeszło
odwiedzić biuro rzeczy porzuconych
wpatrujemy się
nieprzytomnym wzrokiem
czekając aż gwizd czajnika
przerwie tą farsę
musimy zacząć kupować inną kawę
ta zrobiła się kwaśna
chociaż kiedyś ją uwielbialiśmy
słowa ciążą
jak niechciana choroba
i już nawet nie strach
blokuje artykulację
dopadła nas obojętność
pozostał tylko bezdech ciszy
wyplutej
na ostatniej randce