Westchnienie
by uśmiechnąć się w letnim jeszcze słońcu
zanim na niebie jawi się jak czerwona kula
recytować będę strofy aż do jego zachodu
kiedy kolejny dzień odchodzi na końcu
i świerszcze zaczynają nocne koncerty
o świcie ptaki obudzą mnie piosenką
razem z nimi wtedy znów zaśpiewam
teraz nawet kwiaty już wszystkie śpią
stare listy wkładam do czystej koperty
twoje dłonie przytulam i ogrzewam
czy mogę być tylko ulubioną sukienką
która tak delikatnie twoje ciało otula
ten choć jeden jedyny raz bym chciał
i tak wiele za to dał
może na chwilę będę dzisiaj choć mgłą