pierwszy śnieg
Nie brzmi las już ptaków śpiewem
Brak grzybiarzy też natłoku
Śnieżne wzory swym powiewem
Wiatr układa na pnia korze
A gdy spojrzeć zaś do góry
Na koronie śniegu złoże
Jeszcze wyżej ciemne chmury.
Śnieg zakłada drzewom czapy
a tym mniejszym tylko czepki
Nie położył mróz swej łapy
A więc ciężki jest i lepki
Pęka takie drzewo czasem
Pod tych śnieżnych mas ciężarem
krótko zabrzmi las hałasem
trwa zaś zachwyt chwili czarem
Bardziej wiotkie drzewa młode
Śnieg wygina tworząc łuki
Zauważmy ich urodę
To natury dzieła sztuki.
A być może ślą pokłony
I hołd drzewom tym oddają
Przez śnieg wciąż niezwyciężonym
które koron nie zginają
i rosną w nich nadzieje
że się wreszcie wyprostują
kiedy inny wiatr zawieje
i wolności zew poczują
Wyobraźnia mi szaleje
widząc rzeczy te wspaniałe
Nad tym tylko wciąż boleję
że tak bardzo są nietrwałe