Las wita nas
chłodno mroczno było
trochę mnie to wystraszyło
oczy przecierałem
gdy pod drzewem
małego grzybka dojrzałem
zapłakane maleństwo
za mamą się rozglądało
nagle mnie dojrzało
uśmiech buzię mu rozświetlił
tym obiadu nie uświetnił
listkiem go lekko okryłem
życie dziecku ocaliłem
i już grzybków nie zbierałem
przyjaźń z nimi zawiązałem
ukłonił się w podzięce
zrobił to z pięknym wdziękiem
zadowolony do domu wróciłem
bo wspaniały byłem
10.2025 andrew
Oparte na faktach