Pokusa
Ciemność wyciąga ramiona,
ogień rozpala głowę. Co z tego,
pragnienia odejdą przed świtem.
Drzwi są zamknięte,
bezszelestnie za nimi znikam .
Obraz ten sam - dwa czarne konie,
rozwiane grzywy. Biją gorące kopyta.
Wieczna gonitwa rozpoczęta.
Do boku Pegaza przykładam ostrogę
i słowa pędzą w radosnym zdumieniu,
lecz prawda spieszy innym torem.
Już ranek, słychać śpiew wilgi.
Zostawiam frazę poety:
'odpowiedzialność rodzi się w snach.'