Kiedyś...(albo nigdy)
Przyzwyczajone do codziennej biedy
Dziś nie wyciągam już z dna kapelusza
Tego co mocno tak pragnąłem kiedyś
Więc zapominam smak i zapach życia
Uśmiech z mej twarzy zniknął dawno temu
Inny też smutny jest rytm serca bicia
I ja bez końca przyglądam się czemuś
We mnie jest cisza ta sama co wczoraj
Sterczy jak wbite w ziemię stare widły
Jest czas na wszystko i właściwa pora
By zdążyć zanim nie powiem: już nigdy...
Gregorek, 17.11.24