Niewiadoma Ciemność
Powitało mnie wieczorne niebo
Niemożliwie mokrą i zimną
Zabierało moje ciepło powoli
Z uporem okrywając chmurami wspomnień
Niecierpliwie czekających w ciemności.
Kradnąc uwagę
Niebieskie szkło wypełniło świadomość
Bezcelową powtórką przeszłości
Uciekłem w nią
Nie bacząc na ciche krople
Uległem pokusie zapomnienia
Brodząc wydostałem się z nich
I znowu zostawiłem za sobą
By mogły powrócić niechciane
Następnym razem
Sobą być będzie znów trudno
Ciągnąc bagaże konsekwencji
W niewiadomą ciemność
Wśród świateł codzienności