Ciało
Z rozdartego gardła wydobywa się
Straszny stary zgrzyt
Z załamanej piersi wylatuje
Duszące łkanie niczym łabędzi śpiew
Z rozdartych warg płynie
Gęsta gorąca krew strumieniem
Ożywczym czy topiącym
Płuca nie oddychają powietrzem
Szary dym wchłaniają
Jak z maszyny ulatnia się
Przez nozdrza na zabliźnionej twarzy
Dobije je katorgi wysiłek
Godzący w strzępy serca
Bijącego ostatkiem sił
Dłonie zdają się być jak lód
Sztywne palce wyginają się w agonii
Obtarte kości białe świecą
Upiornym nieludzkim blaskiem
Wśród nocy i ciszy tak leży
Zapomniane przez wszystkich
Zgubione na drodze w końcu nie wstało
Włosy rozrzucone na brudnej ziemi
Wiją się zimnym wiatrem
Białka oczu błyskają
Nie ma w nich już dawnego ciepła
Jest tylko zastygły strach