Przyjaźń
Spacerując przez życie...
Myślałem,że poczuję się znakomicie...
Okazało się,że to rozczarowanie...
Nieznana osoba...
Mówi mi kochanie...
Choć jestem żonaty...
Już od lat wielu...
Myślałem,że powiem do niej przyjacielu...
Po jakimś czasie się okazało...
Że serce miłością do mnie zapałało...
Jest to chora miłość...
Zepsuta,zakazana...
Ciągle o niej mówi ta osoba zakochana...
Nie wiem jak to się stało...
Urodą nie grzeszę...
Wykształcenia nie mam imponującego...
Ni majątku wielkiego...
Boże!Mój Boże...
Jak to się stało?
Że serce mężatki...
Do żonatego zapałało...
Jak się z tego wyplątać?
Jak powiedzieć nie kocham?
Choć wiele razy mówiłem...
Że mam żonę...
I nie chcę żadnego romansu...
Do Niej to nie docierało...
Dalej serce miłość wyznawało...
Żona moja zazdrosna...
Że z inną osobą piszę...
A że to jest kobieta...
Więc teraz od Niej słyszę...
Wynoś się do tej szmaty...
Niech Ci zapewni dach nad głową...
Mi daj już Święty spokój...
Nie będę żyła z zakłamaną osobą...
Życie w trójkącie mi nie pasuje...
Z takiego życia się wypisuję...
Małżeństwo,to dwoje...
Nigdy trójka ludzi...
Kto wpuszcza trzecią osobę...
Harmonię jego narusza...
Teraz już po ptokach...
Rozwód wisi na włosku...
Choć próbuję ratować...
Brak porozumienia "po polsku"
Żadne realne argumenty...
Do żony nie docierają...
Poprzez jej rodziców...
Na rozwód po cichu naciskają...
Nie chcą zięcia kurwiarza...
Co oszukuje rzekomo...
Łamie prawo małżeńskie...
Pisząc,i nie mówiąc nic nikomu...
Można by rzec tak...
Siła złego troje na jednego...
Ale sam sobie nagrabiłeś...
Tą nową znajomością Panie kolego...
Teoretycznie znajomych mieć można...
Choć każdy inaczej to postrzega...
W małżeństwie znajomość...
Jest niebezpieczna...
Zobaczyć u boku innego człowieka...
Tym bardziej z uśmiechem...
Bądź zrozumieniem...
Może być dla drugiej połówki...
Ogromnym zagrożeniem...
Przed Ołtarzem wobec Boga...
Wierność ślubowałem...
Miłość,i uczciwość...
Lecz,czy dotrzymałem?...
Przez te znajomości...
Z nowymi osobami...
Życie może się sypnąć...
Kiedy?Nie wiemy sami?
Choć serce nie sługa...
Wybiera kogo ma kochać...
Lecz skoro ślubowałeś...
To nie czas teraz szlochać...
Weź się w garść człowieku...
Ogarnij,otrząśnij...
Zawalcz o Małżeństwo...
Bo warto wyratować je...
Z otchłani czeluści...
Z morza negatywów...
Z wędrówki przez góry...
Do tęczy obiektywów...
Tam,gdzie most bezpieczny...
Droga prawie mleczna...
Gdzie żona przy mężu...
Czuje się bezpieczna...
Gdzie mąż dla żony jest wsparciem,opieką...
A życie miodem płynie...
Czas jest wspaniałą rzeką...
W której szukać można...
Przyjacielskiej ręki...
Wsparcia,dobrego słowa...
Wobec emocjonalnej udręki...
Gdzie szukać...
Gdy Jej nigdzie nie ma?
Jak ufać?...
Gdy Życie,to jedna wielka ściema...
Samotność męczy...
Dręczy...
Boli...
Wierci dziurę w sercu...
Z własnej sercowej Woli...
Żyć nie daje...
Łzy wywołuje...
Prowokacyjne myśli przywołuje...
Wprowadza w stan doła...
Negatywne emocje...
Nie masz co liczyć...
Na pozytywów promocję...
Jak nic nie zrobisz...
Nie zmienisz siebie...
Znajdziesz się w piekle...
Choć żona pływa w niebie...
Nie widzą zmiany mimo terapii...
Twierdzą,że to strata czasu...
Jestem już raczej skreślony w ich oczach...
Choć widzę u siebie postępy lekcyjne...
Inni ich nie widzą...
Więc raczej popłynę...
W samotny rejs nowego życia...
Poczynając od pokoju...
Poprzez pracy bycia...
Aż w końcu droga do sądu poprowadzi...
Gdzie każdy brud w sprawie...
Wyjęty być nie zawadzi...
Później każde sobie...
Ja w lewo...
Ty w prawo...
Kilkanaście lat przepadło...
Choć mogło być łaskawo...