Nocą.
Nie użalam się nad sobą, no bo i po co.
Nie użalam się nad sobą taką ciemną nocą,
Wciąż w pamięci mojej obraz twój maluję.
Znowu jesteś przy mnie, choć ciebie nie czuję.
Na suficie coś zabłyśnie, o ścianę zahaczy,
piękny taniec widzę w górze,
czy mi się majaczy?
Blask wydłuży żeby potem zniknąć w środku nocy
i już widzę ciebie we śnie,
patrzę w twoje oczy.
Bo rękoma jak skrzydłami wokół mnie zamykasz
w nieziemskiej przestrzeni,
ale zaraz potem bezszelestnie znikasz.
Nic się już nie zmieni.
Rankiem sufit już bez pląsów świateł aut bo zgasły,
ziemskie życie się zaczyna, za oknami jasno.
Anioł skrzydła swoje zabrał, nie może zostawać,
zgasły oczy, których nie ma... a ja muszę wstawać .