DZIENNIK CODZIENNY 2020, PRZYSTANEK NOKIA 3310
kilka sklepów i nic więcej. mówiliśmy na to dziki zachód. skręciłam sobie fajka i jarałam tego
szluga, niezbyt dobry tytoń, tani. przylazł dziad i się kręci, isię wierci, chłopcze mówi, a jestem
dziewczyną, za mały jesteś na palenie , w miejscach publicznych , nie wolno palić, wiata autobusowa
jest takim miejscem. zgaś papierosa. tryb rozkazujący. jak jesteś taki mocny to zabierz mi tego
papierosa. dzwonię na policję, mówi . wyciąga telefon i zaczyna liczyć. jeden, dwa, trzy.
na trzy pstryknęłam . dziadowi petem w ryj. później dostał strzała ze łba, aż mi bejsbolówka
spadła. i na koniec przepisowego kopa w jaja. spadł z ławki. i leży. nie wiem, może mu jaja pękły ?
przyjechał autobus. otworzyły się drzwi. kierowca pyta, panienko co z nim. nic mówię, pijak.
wsiadłam. drzwi się zamknęły za mną z cichym sykiem. pojechaliśmy. nie cierpię takich systemowych
dziadów, dobrze dopasowanych, tchórzliwych, zawsze za czyimiś plecami. miał nawet fajny ten telefon,
już nie ma. pewnie prezent od syna. albo od córeczki. teraz jest mój. miałam fart na tym przystanku.
w moim świecie najbardziej liczy się fart.