Cierpienie
za którego świat łzami zapłacić musiał,
stoi uwdzie przed wami, z bólem patrząc w wasze oczęta, cierpieniem przesiąknięte jak i miłością,
nie umiawszy bólu mego zwyczajnie wyrazić,
piszę dla was poezję, ową męką jak i storge zmokniętą,
może trenem tego nie nazwę,
lecz tak samo opiszę tu
jak i tam swe bóle z dnia,
a nocy? o niej zapomniawszy na moment,
szczęścia sobie dajmy,
by gwiazdy nas nie zdradziły,
by księżyc odpoczywszy chwilę,
mógł w spokoju wstać,
jednakże od łez on nie ucieknie, mimo by chciał,
może się mijać ze słońcem,
lecz paradoksem to nazwę,
uciekanie od swego "drugiego ja",
od tego jasnego, które szczęściem świeci,
współobjęty woli w cieniu zostać, by na życie puste i wolne nocą spoglądać,
cierpiawszy boi sie wyjść,
więc wśród gwiazd zostaje,
kryje się przed szczęściem
życia normalnego