Budapeszt
usiadłem przy moście Szabadság hid
tramwaje wyłaniają się w słonecznym kolorze
jest jeszcze dość wcześnie na pierwszy łyk tokaju
mityczny turul nie odleciał i tej nocy
cień skrzydeł zniknął na billboardzie chmur
po zielonym zboczu
czarny kot wspina się na miasto
za moim plecakiem zostają mruczące mosty
kamienny krzyż i Jezus idący po Dunaju
zamykam oczy wdycham niebo
myśli trzepoczą płetwą i toną
wbrew rozumowi
książkę z autografem autora odbiorę w paczkomacie