w wąwozach ognia
W oparach poranka otulasz
żółtym słońcem budzisz
jesteś jak płomień ognia
pośród łąk pościeli
czujesz nagość rumianą
delikatnych ust pocałunek
jesteś mgłą o poranku
niczym leciuchny na ustach motylek
okraszasz myśli serca
spowijasz delikatnością oddechu
jesteś płomieniem ognia
w wąwozie zaróżowionych piersi
podgryzasz ciało nagością otarte
zlizujesz soki z orchidei obrzmiałej
jesteś jak płomień ognia
w rozkoszach ciała wezbranych