czerwone wino
nic mi się nie chce
myślenie uwiera
na tarasie w ostatniej
kropelce wino
leniwie spływa
koleżanka już poszła
rozglądam się
od niechcenia
mój wzrok przykuwają
gołębie spojrzenia
zwłaszcza jeden
niemal się nie rusza
w moją stronę
pióra napusza
zmieszana dziwnym
zachowaniem płacę
w stronę metra ruszam
gołąb nade mną
szybuje
coś ciepłego na
głowie mi ląduje
"drań mnie prześladuje"
układam sobie filmowe
scenariusze
wyciągam chusteczkę
z godnością litościwe
spojrzenia znoszę
przy wejściu do metra
czarny kot przede
mną przebiega
"szlag, uwielbiam czarne koty
nie wierzę w te głupoty
a jednak takie dziwne te
jego ciemne oczy
spacer do następnej
stacji dobrze mi zrobi"
remonty
rozładowany telefon
zaczynam błądzić
długa kilometrówka
wychodzi
po północy przekraczam
próg zmęczenie zwala
mnie z nóg
w niedzielę przy kawie
włączam myślenie
wino czasem smakuje
jak zgubne marzenie