Ta przeraźliwa cisza
Ona wprowadza niepokój.
A jeśli jest w nocy
Mrok spowija całego Ciebie
Brak reakcji oddechowych innych
Jedynie z rzadka ujadanie psów.
To pomaga.
Ale dalej cisza mnie niszczy.
W niej ciężko mi wytrwać dłużej,
niż czas potrzebny na przełknięcie śliny.
Knykcie marzną, bieleją
A ja wciąż myślę i się boję.
Tej zwykłej, długiej ciszy
Co noc przychodzi do mnie.
Brak ludzi wokoło
Nie zmienia niczego.
Codziennie samotnie
Przeżywam swe dni.
Serce blisko gardła
A noc ciszą osnuta.
Zimno mi, wiesz?