Targowisko różnorodnych próżności
przybył dziad ze sznurowanym worem.
Choś pusty ten dziad i próżno było
szukać u niego składników na zupę,
wystawił dziad
swój dziadowski wór
w kramie z napisem "Wszystko".
Tym zachwyt wzbudził wśród klienteli.
Bo ta pożądała, czego sama nie miała.
Choć miała to wszystko...
Więc rozchwytywała,
co u dziada zastała. Pazerna.
Szponami odrapanymi z lakieru
w stłuczce przy alei parkowej.
Nieuczesana. Tleniona na wietrze.
Płaciła.
I wychodziła.
I wracała.
A to się kręciła
albo skrzywiła
i wybrzydziła.
Garść namacała.
Towar przebrała.
Się nasyciła...
Aż pękła z próżności!