Bank tęsknot przydarzonych
Tak. Pędzone rozrusznika batem.
Rzewni się na dźwięk piosenki starej
Rozświetlone wspomnień rozgorzałym światłem.
Zadrżała dusza,
Pod strof naporem
Tajemnym.
W bagaż losu pakując
Ciszę.
Ból niewymierny.
Otworzyli. Biło zawzięcie
Jakby żywota kurczowo chwycone.
Serce. Bank tęsknot
Przydarzonych.
Do ust wkładam
Słowo, a jakże- własne.
Kęs poematu chleba.
Cząstkę codzienności szarej
I twórczej pracy.
-A co będzie potem?
To się zobaczy...