Na popiół
ciszej i czulej kołysz mnie do snu, jak opium
żebym nie czuł już nic i rozpadł się na popiół
zanim deszcz zmyje ślady naszych imion z brudnych szyb
pozwól mi uwierzyć, że tak nie musiało być
jeszcze przez chwilę zanim zgasnę już na zawsze
jak latarnie przed świtem, proszę popatrz na mnie
niech złe sny zachłannie lecą jak do ognia ćmy
jak z bezpańskich słów na kartkach zostanie po nas dym
a w nim kołtuny myśli, że mogłaś być tu ze mną
zamiast mi się tylko przyśnić