miłość
Leżymy tak sobie bez większego sensu
Twoje duże oczy patrzą na mą twarz
I na pewno myślą coś o nas nie raz
Rzęsy trze potają przy każdym mrugnięciu
Dłoń zaczyna głaskać cieplutki policzek
Myśl mówi że dotyk czas pierwszy zaliczyć
Powiązane wargi w całość się sznurują
Wciąż o jedną z rzeczy język wypytując
Pochłonięci czarem tłum ubrań na podłodze
Przypomina o ciałach wijących się w swobodzie
Wędrujące dłonie rozedrgane nogi
Nie szczędzą dotyków delikatnych srogich
Wciąż koło ce serce jak pokonującemu dystans
Nie odnajdzie prędko spokoju przystań
Kończyny wędrują i nie mogą przestać
Głos cichutki szept wciąż domaga się więcej
By połączyć się teraz już nagle czym prędzej
Otuleni ciepłem rozognieni żądza
Czekamy za krople potu z ciała się strąca
Spełnieni radośni z miłości z pragnienia
Wstajemy z łoża by nadal świat zmieniać