Tolerancja /dykteryjka/
Szedłem późną porą i nagle dostałem cios w policzek.
Należę do ludzi tolerancyjnych, więc nie zareagowałem. No, może tylko trochę spuchłem? Pomyślałem, że napastnik miał zapewne trudne dzieciństwo i że musi odreagowywać. Widać też go prano po mordzie bez żadnego powodu.
Dotarłem obolały do domu, zrobiłem sobie zimny okład i włączyłem telewizor.
Rozumiem tych redaktorów. Muszą z czegoś przecież żyć. Płacą im za to. Niektórzy, gdyby mówili, to co myślą i co jest prawdą, musieliby szukać innego zawodu, a ten jest przecież bardzo intratny. Taki powiedzmy X (nazwiska kierując się tolerancją nie wymienię) zarabia krocie. Trzeba to przyznać!
Wyłączyłem odbiornik i wziąłem do ręki gazetę. Kurczę! Tu, to samo. No, ale jestem przecież tolerancyjny. Rozumiem dlaczego kłamią.
Postanowiłem zerknąć do Internetu. Co u diabła!? Jakieś niezależne wpisy! Anonimowe osoby piszą co chcą? To niedopuszczalne! Moja tolerancja się kończy! Co za dużo, to niezdrowo! Zakazać! Zniszczyć! Tak dalece moja tolerancja nie sięga.
Chyba się upiję? Martwię się tylko tym, że moja żona nie toleruje pijanych.
Bogumił Pijanowski