Asylum
Druga zaś słuchać nie potrafi tego.
Kolejnej nic jak dotąd nie rusza,
pojąć nie umie wcielenia nowego.
Kolejna mocno uszy tak zasłania,
by już nie słuchać każdej innej duszy,
i nie ma także nic do ukazania,
wie, że dusz tamtych słowo jej nie wzruszy.
I do obłędu mocno mnie prowadzi,
ta moich duszy gra o moje ciało.
Te dusze walczą bym ich się poradził,
bym mówił głośno, jak bardzo bolało.
Lecz ciszę dają, cudne ukojenie,
tabletek masa, zastrzyków ukłucia.
Asylum daje mi boskie zbawienie,
i w dal odchodzą złe wszystkie odczucia.
I dusz te głosy, ich łkanie, pogardy,
się rozmywają i żyję od nowa.
Na moment czuję, jaki jestem hardy,
pisząc po ścianach okrutne te słowa.