Hołd
Gdy dawne demony pod skórą tętniły.
Osłabł we mnie wilk, pękł zuchwały ton,
Wtedyś przyszła – ukojenia dzwon.
Bratnia dusza w mroku, dłoń, co ból mój znała,
Lecz sercem i słowem – nie dla mnie została.
Bo tam, nad Odrą, Twój czekał powiernik,
A ja – spóźniony... mieszczański nikczemnik
Ujrzałaś mą niemoc, gdy w cieniu się chowałem,
Dzieląc ze mną światło, którego nie miałem.
Tyś ciszą w mym krzyku, lecz brzeg Twój jest inny,
Ja – Twój chory świt, Tyś – mój grzech niewinny.
