Ona nie jest jedyna
Skryty za zasłoną patrzę w twoje oczy,
Na chwilę odzyskuję wzrok wtedy,
Szkoda, że tak każdy dzień się toczy.
Donikąd to nie zmierza,
Ból odczuwam ciągle,
Bo patrzeć w twoje oczy wolę,
I stać bezczynnie jak wieża.
Bezczynność już mi doskwiera,
Od braku efektu w duszy umieram,
Przystaję na działanie, podchodzę powoli,
Godzę się z losem, bo może zaboli.
Nie jest łatwo, ani szybko,
Biję mi serce żwawo, a prędko,
Przestałem go słuchać, po co się złościć?
Czy naprawdę potrzebuję tej głupiej miłości?
Pytania są, lecz zaraz znikną,
Idę pewnie i dumnie jak po swoje,
Kilka słów do ciebie, przecież się nie boję,
Nim już skończyłem, czar nagle prysnął.
Czy powiedziałem za dużo?
Czy mój wysiłek był na próżno?
Ty tak sobie już wmawiaj,
Ona nie jest jedyna, więc się nie poddawaj.