Źle mi jest Panie
tak szybko z rąk znika.
Źle mi gdy burza me życie ogarnia,
słoneczne promienie w zaułku potarga.
Za dużo jest głosów, za dużo jest myśli,
szmat bałaganu, rozterek i liści.
Liści - tych przeżółkłych jak stare przeżycia,
ich pogniłe sidła duszą we mnie część życia.
Źle mi w pogodę nawet dobrą Boże,
bo wiem że za rogiem czeka mnie morze.
Uczę się pływać, ledwie dno opuszczam,
a głębiny życia straszą każdego twego ucznia.
Źle mi gdy kocham, bo kochać nie umiem,
moje serce jak lód jest i chłodem poluje.
Na drobną czułość poluje zawzięcie,
bo kocha za mocno a jednak ozięble.
Źle mi jest Panie gdy papier za cieńki,
a pędzel zbyt dużo swej wody oddaje,
i każdy to wie że tragedia się stanie,
bo kartka zalana, a pędzel w rozłamie.
Codziennie zasiadam na łóżku przed oknem,
wierząc, że kiedyś zrozumiem twe słowa.
Kogo oszukuje? Kogo ja kocham? Myślę jedynie że,
Źle mi jest Panie.