AKSAMITNE PUDEŁECZKO
to było silniejsze ode mnie :)
sklejone snem powieki
i spojrzał w okno kajuty,
w którym wczorajszego ranka
Elizabeth zawiesiła białą
ażurową firankę.
Za oknem księżyc lśnił takim dziwnym,
nienaturalnym blaskiem,
zupełnie tak jak wtedy,
gdy pierwszy raz...
Poczuł się tak, jakby to było
zaledwie wczoraj...
Odwrócił rozmarzony wzrok
w stronę łóżka.
Delikatnie dotknął dłonią
rozsypanych na poduszce
włosów Elizabeth.
Jej długie rzęsy rzucały cień
na policzki,
uśmiechała się leciutko przez sen.
Była dla niego ważna,
bardzo ważna, choć jak dotąd
nie miał śmiałości,
by jej o tym powiedzieć,
w ogóle był bardzo skryty,
nie potrafił mówić o uczuciach.
Umiał tylko
wydawać rozkazy swojej załodze
i wszyscy go słuchali bez szemrania,
nikt się nie sprzeciwiał.
Kolorowa kapa leżąca na łóżku
uszyta przez Elizabeth z dziesiątków
malutkich kwadracików
była bardzo piękna.
Nie potrafił jej odmówić,
gdy poprosiła o dodanie
kilku kobiecych elementów w tej
zdecydowanie męskiej przestrzeni.
Jak dotąd nie pozwolił na tak wiele
żadnej kobiecie i żadna
nie wytrzymała z nim tak długo.
Ale Elizabeth była wyjątkowa,
bardzo wyjątkowa...
Z westchnieniem pomyślał
o leżącym w szafce nocnej
czerwonym aksamitnym pudełeczku
i ukrytym w nim pierścionku
z czarnym diamentem.
Może dziś wystarczy mu śmiałości
i w końcu znajdzie odpowiednie słowa.
Z mocnym postanowieniem,
że tym razem nie stchórzy,
przytulił głowę do ramienia
ukochanej kobiety i ponownie zasnął.