wieczory
te po zachodzie słońca
wiatru brak powiew
goszcząca nicość
wszechobecny spokój
słychać ptaki
przecinające powietrze wysoko
rozgrzane betonowe ulice
parujące, zaśmiecone
okna uchylone w kamienicach
firany białe, czyste
delikatnie kołysane przez powietrze
głuchy szum miasta
przejeżdzające samochody
śmiech ludzi, rozmowy niewyraźne
zegar bijący z oddali
w sercu aż ściska z radości
gdy się to czuje
wieczory to piękno nadchodzącego poranka
ile było takich dni podobnych?
tysiące, jak nie miliony
będziesz pamiętać to do końca
pochmurne niebo -
te po zachodzie słońca