„Bezwiedny kamień”
Jeszcze mgłą spowity
Jeszcze ranny ptak nie śpiewa
Choć już cisza senna
Zamyka oczy
Tuli twarz do trawy
Mokrej od rosy.
Już powoli budzi się
Nasz spłachetek świata
Choć słońce leniwe
Nie spieszy się
Świt dopiero nadejdzie
I dopiero wtedy
Feeria barw i dźwięków
Wybudzi naszą ziemię
Ze snu.
I Ciebie wybudzi
Otworzysz oczy niechętnie
Muskany promieniami słońca
Zrzucisz z siebie sennie kołdrę
Wstaniesz z łóżka
Oby nie lewą nogą
Jedno jest pewne
Zaczniesz świadomie żyć
Porzucisz marzenia senne
Zanurzysz się w rzeczywistość
Jak kamień co został
Bezwiednie wrzucony do jeziora.